Zostawił po sobie 700 obrazów, dwa tysiące rysunków i prawie 300 grafik. Z tymi ostatnimi jest największy kłopot - trudno uchronić je przed zniszczeniem, a jeszcze trudniej ustalić ich autentyczność...

Problem oryginału, kopii i pośmiertnych odbitek, które wykonywano z płyt miedziorytniczych artysty w XVII, XVIII, a nawet na początku XIX w., stał się osią wystawy zatytułowanej "Grafiki Rembrandta. Problem oryginału, kopii i późnych odbitek". Ekspozycja otwiera się w niedzielę w Muzeum Narodowym (o godz. 12). Większość prezentowanych grafik pochodzi z kolekcji naszego muzeum - obok niewielkiej grupy prac XVII-wiecznych, większość stanowią w niej odbitki z XVIII oraz z początków XIX w. W kolekcji jest też kilkanaście kopii, powstałych w czasach Rembrandta lub w dwóch następnych stuleciach. 

Na wystawie obok grafik, pochodzących z kolekcji MNP - trzeciego co do wielkości zbioru grafik Rembrandta - znajdą się też prace z dwóch najważniejszych ośrodków, dysponujących grafikami holenderskiego geniusza. Wśród nich zobaczymy m.in. "Trzy Krzyże" z Muzeum Narodowego w Warszawie czy "Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny" z Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie.
Rembrandt tworzył grafiki w latach 1628-1665. Głównie były to portrety - wśród nich szczególnie liczną grupę stanowiły autoportrety i wizerunki matki. Przedstawiał też sceny z Nowego i Starego Testamentu, pejzaże, różnego rodzaju scenki oraz akty i postacie świętych. Malowane przez niego portrety do dziś zadziwiają świetnym uchwyceniem stanów psychicznych modela. 

Ekspozycja w Muzeum Narodowym podzielona została na kilka grup tematycznych, w każdej grupie prace ułożone są w porządku chronologicznym, a oryginalne odbitki skonfrontowano z kopiami, bądź późniejszymi drukami. Początek wystawy ustala "Wprowadzenie" - ukazujące Rembrandta w autoportretach i kontekście, w jakim funkcjonował. Następne grupy to: "Historie ze Starego i Nowego Testamentu", potem "Medytacje i refleksja", "Sceny rodzajowe, ulica" oraz "Akty" i "Tronies" z portretami. Osobny dział stanowi "Varia", gdzie trafiły obiekty kiedyś przypisywane Rembrandtowi. W problematykę każdego działu wprowadzać będą komentarze.

Wystawę, która ma charakter studyjny, wspomagać ma specjalnie przygotowana strona internetowa i program edukacyjny (m.in. warsztaty graficzne). Ekspozycji towarzyszy bogato ilustrowany katalog, będący podsumowaniem dotychczasowego stanu badań nad kolekcją grafik w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

W badaniach posłużono się zarówno najnowszymi metodami badawczymi m.in. badaniami papieru i filigranów (znaków wodnych), jak i pracami porównawczymi, prowadzonymi w zbiorach w Berlinie, Amsterdamie, wiedeńskim muzeum Albertina. Uczestniczyli w nich także - jako konsultanci - fachowcy od Rembrandta z zagranicy m.in. Holm Bevers z Kupferstichkabinett w Berlinie, wybitny znawca grafik i rysunków Rembrandta.

Warto wiedzieć, że grafiki Rembrandta uległyby zniszczeniu, gdyby za ich konserwację nie wziął się uznany, francuski rytownik XIX w. - Armand Durand. To on opracował technologię konserwacji starych i podrapanych płyt miedziorytniczych oraz niszczejących grafik, wykonanych na papierze.

Po sześciu tygodniach za pomocą techniki naświetlania lampą łukową, udało mu się odwzorować grafikę na miedzianej płycie, której wgłębienia prawie się zgadzały z tymi sprzed ponad 200 lat - zrobionymi na płytach przez Rembrandta. W ten sposób Durand oczyścił większość płyt miedzianych, doprowadzając je do stanu pierwotnego - co w dużej mierze uratowało spuściznę graficzną holenderskiego mistrza. Grafiki Duranda, oparte na dziełach Rembrandta, odbijane były na najwyższej jakości papierze czerpanym, powstało ich niewiele i mają opinię niedościgłych wzorów. 

Wystawę "Grafiki Rembrandta. Problem oryginału, kopii i późnych odbitek" można oglądać w Muzeum Narodowym do 7 czerwca. Kuratorem jest Grażyna Hałasa, a aranżację wystawy przygotował Raman Tratsiuk.

źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
!-- Global site tag (gtag.js) - Google Analytics -->